Helena Jacyno

Helena Jacyno urodziła się we Lwowie w 1964 roku, gdzie w 1980 roku ukończyła średnią Szkołę Polską. W latach 1980-1984 kontynuowała naukę we Lwowskim Kolegium Sztuk Pięknych i Dekoracyjnych im. Iwana Trusza na Wydziale Malarstwa Monumentalnego, a w latach 1988-1995 na Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie na Wydziale Ceramiki Artystycznej, uzyskując dyplom tejże uczelni w 1995 roku.  Po osiedleniu się w Polsce w latach 2010-2012 pogłębiała swoją wiedzę na Środowiskowych Studiach Doktoranckich w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

 

Metafora i poezja w twórczości Heleny Jacyno

Helena Jacyno, jak sama napisała uprawia malarstwo sztalugowe, witraż, grafikę, rysunek, wycinankę artystyczną, ceramikę, malarstwo na szkle, batik. Ponadto pracuje jako scenograf teatralny, realizuje autorski wystrój wnętrz i jeszcze studiuje na studiach doktoranckich w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Co za szeroki wachlarz zainteresowań!  Artystka jest zachłanna na sztukę, próbuje wszystkiego, wszelkich gatunków i technik. I robi to z powodzeniem.

W Galerii „U Jaksy” Helena Jacyno pokazywała dotychczas obrazy olejne, będące plonem plenerów, w których uczestniczyła. Malowane swobodnie, jakby od niechcenia, bez intencji wykończenia. Tym razem na wystawie autorskiej przedstawiła prace, w których ukazała inne, nieznane oblicze. Oglądamy zatem rysunki, kolaże, wycinanki, oleje, pastele, obrazy  tworzone mieszanymi technikami, słowem cały bogaty przegląd artystycznych poszukiwań malarki. Każdy niemal obraz jest inny a jednak wszystkie coś wiąże, jakaś wspólna cecha lub raczej osobiste piętno autorki.

Przeważnie są to obrazy abstrakcyjne. Zdarza się przecież, że między abstrakcyjne formy wplącze się jakaś fotografia, fragment koronki, sylwetka postaci albo forma kojarząca się z czymś organicznym, aczkolwiek nie określonym zdecydowanie, wyraźnie. Ten celowy zabieg wywołuje podświadome asocjacje, uruchamia pewne skojarzenia i sprawia, że abstrakcja przestaje być wyłącznie grą form, ale nabiera znaczeń. Owe znaczenia mogą być rozmaite, wszak już sama kompozycja form i kolorów odwołuje się do zapisanych w pamięci obrazów. Przy tym zawierać może ogromny ładunek ekspresji, wynikający już to ze zderzenia owych form, już to z dobywających się z pamięci kształtów, wrażeń czy odczuć.

W niektórych obrazach Heleny Jacyno zarówno kolor jak i forma są aluzjami do pejzażu. W jednych można się dopatrzeć sylwetki rosochatych wierzb odbijających się w wodzie, w innych pni drzew z chropawą fakturą kory, w jeszcze innych jakichś splątanych szuwarów czy badyli u brzegów stawu. Można te obrazy odczytywać zgoła odmiennie, jako że wymykają się precyzyjnemu definiowaniu, gdyż wyobrażają jedynie nieokreślone aluzje. W innych wypadkach owe aluzje są jeszcze mniej wyraźne, a polegają na przeciwstawieniu niby organicznych form, zbudowanych z poplątanych kresek i figur geometrycznych, tworzących na przykład pasma szachownic. Choć bywa, że owe pasma także falują, jakby ulegały naporowi tamtych, poddane tej samej dynamice, która wygina je w sinusoidy.

Chociaż nie widać tego na pierwszy rzut oka - obrazy są dynamiczne. Artystka osiąga ten efekt różnymi sposobami. W barwnych wycinankach przedstawiających jakieś bajkowe, ogromne ptaszyska - sam ruch owych stworzeń lecących nad ziemią wyraża niezwykły pęd, podkreślony przez małe postaci ludzkie spadające na ziemię jakby od samej energii tego lotu. Natomiast w innych obrazach o dynamice decyduje zestawienie form, geometrycznych bądź organicznych, ich rozmieszczenie na płaszczyźnie obrazu, wreszcie skontrastowanie z tłem zbudowanym z pajęczej plątaniny linii, nitek, kresek i kropek. Na innych znowu obrazach malarka przeciwstawia splątanym, malowanym cieniutkim pędzelkiem, nitkom farby - dynamiczne, zgeometryzowane formy, rzucane śmiało szerokim pędzlem. Jakby w wyniku starcia coś się rozpada i rozsypuje jak po gwałtownym zderzeniu, przywołując na myśl promieniowanie tła…

Nie bez znaczenia jest także kontrastowanie pracowicie ciągniętych, precyzyjnych linii ze smużkami farby, której artystka pozwala przypadkowo spływać albo rozpryskiwać się w plamy na pozór nie kontrolowanym gestem. A przecież tworzą one płynne, postrzępione kształty – niedopowiedziane a opowiadające.

Niezwykły urok mają kolaże, czy to zanurzone w atmosferze bajek, z ich dziwnymi stworami, czy też muśnięte kroplą żartu pejzaże miejskie. Malowanie łączy się w nich z fotografią, kolorowym papierem lub koronką tworząc tyleż żartobliwy ile odrobinę melancholijny nastrój.

Odmienne w wyrazie są czarno - białe wycinanki. Doprawdy niezwykłe. Przypominają grafikę, trochę może linoryt z jego miękką kreską, tyle że cięty jest papier. Widzimy na nich ludzi i zwierzęta w jakimś karnawałowym tańcu. W wycinankach najwyraźniej bodaj widać odniesienia do dawnej sztuki i dawnych mistrzów: Picassa, Matisse’a, Dalego, ale też do sztuki antycznej czy gotyckiej. To poniekąd ukłon w stronę wielkiej sztuki, hołd jej złożony, wyraz fascynacji a zarazem świadectwo erudycji. Artystka nie cytuje bowiem niczego dosłownie lecz aluzyjnie nawiązuje do dawnych dzieł, robiąc to we własny, jej tylko właściwy sposób. A robi to z ogromnym wdziękiem, którego istotą jest niesamowita umiejętność stylizacji. Czy to żyrafa czy małpa - wygięcie szyi bądź zamach ogona celnie pokazuje naturę zwierzęcia  W wyobrażeniach ludzi zaś, czy to są murzynki, czy antyczne dziewczęta lub rokokowe damy – ich ruch, gest, układ szat nader trafnie oddają charakter postaci, nastrój chwili. Tak dalece, że bez trudu można dopowiedzieć sobie ich historię, mimo że wycinanki owe pozbawione są tła. Co w nich jest prawdziwie zdumiewające to precyzja cięcia papieru. Wycinanki wyglądają jakby były rysowane rozmaitą kreską - cienką, to znów pogrubiającą się, miękką, płynną, falującą lub prostą, krzyżującą się bądź zlewającą w plamę – słowem niebywałą

Obrazy Heleny Jacyno ukazują ją jako artystkę poszukującą nowych form wyrazu, ale – paradoksalnie – od razu w tych formach zadomowioną, jakby one nie miały dla niej tajemnic. Owo poszukiwanie wynika zapewne z chęci doświadczenia w sztuce wszystkiego czego można doświadczyć, żeby wzbogacić swój artystyczny warsztat, żeby doznać olśnienia i móc je podzielić z widzem.  A warsztat ma znakomity. Podziwu godne jest posługiwanie się kreską, zarówno w rysunku jak i w malowaniu (żeby nie pominąć wycinanki). Jako że obrazy skonstruowane są z kresek, które plączą się w kłąbki, rozwijają, zasupłują lub rozsupłują, zbijają w zwarte figury geometryczne albo przeciwnie, rozsnuwają w delikatne, pajęcze struktury, kłębią się jak ruchliwe robaczki  lub zarysowują ostro jak ślad cięcia zdecydowanym gestem. Jedne kreski są wynikiem zamaszystego gestu, inne zaś – precyzyjnego prowadzenia ręki. Jedne tworzą plamy, inne rozsnuwają się w subtelne siatki. Pracowicie zagęszczane lub niedbale bazgrane. Wszystkie zaś budują obraz, tworząc drobne formy, między którymi powstaje napięcie, dynamika, skryta pod powłoką owych pozornie tylko formalnych rozwiązań.

O jeszcze jednym aspekcie obrazów należy pamiętać – o kolorze. Są wszak dziełami malarki. Helena Jacyno posługuje się szeroką gamą barw żywych ale nie jaskrawych. Szczególnie w kolażach, w których kolorowy papier wycięty z ilustrowanych magazynów łączy się ze zdecydowanymi plamami barw nakładanych pędzlem. Bywa, że jej kolory są delikatne, przygaszone, pastelowe. Wszelako zdarzają się obrazy mocne walorowo, osobliwie kiedy rozjaśnia je światłem, dzięki któremu uzyskuje silne kontrasty.

Obrazy Heleny Jacyno ukazują artystkę wrażliwą i subtelną, tworzącą dzieła intrygujące i nieco zagadkowe. Urok tych dzieł ma w sobie coś z poezji, gdyż artystka posługuje się językiem właściwym poetom czyli metaforą. Piękną metaforą.

                            Witold Turdza

  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •