1999 - PIĘTNAŚCIE LAT TEMU ZMARŁ STEFAN ŻECHOWSKI. Krystyna Kaczko

Stefan Żechowski. Anhelli nad grobem, 1947, 25x35 cm, pastel


 

Nasze Zabrze Samorządowe
nr 10/1999, str. 14-15

PRZYBŁĘDA
Z MLECZNEJ DROGI
Krystyna Kaczko

Jak określił go siedemdziesiąt lat temu Ludwik Wojtyczko, profesor Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Krakowie.




Do szkoły tej przyjęto siedemnastoletniego chłopca, który przywędrował do Krakowa z prowincjonalnego
Książa Wielkiego koło Miechowa, wyłączne na podstawie przedstawionych rysunków. Powstały one w wyniku zauroczenia sztuką Artura Grottgera i poematem „Anhelli” Juliusza Słowackiego.

W Krakowie Żechowski stał się stałym gościem Galerii w Sukiennicach, gdzie godzinami wpatrywał się w obrazy Grottgera, Jacka Malczewskiego, Józefa Chełmońskiego, Jana Matejki i Witolda Pruszkowskiego. Tam też zetknął się z „Mistrzem” Stanisławem Szukalskim, malarzem, rzeźbiarzem, filozofem i teoretykiem sztuki i stał się członkiem założonego przez niego „Szczepu Rogate Serce”. Zawarte w Szczepie przyjaźnie z Marianem Konarskim, Antonim Bryndzą, Franciszkiem Frączkiem, Mieczysławem Stobierskim, a nade wszystko z sympatyzującym z Szukalszczykami malarzem i filozofem Marianem Ruzamskim, trwały przez wiele lat.
Lata 1929-1936 to dla Żechowskiego okres ciągłego doskonalenia kunsztu rysunkowego. Jak pisze w swych wspomnieniach z młodości wydanych w tomie „Na jawie”, „…Leonardo Correggio, a nade wszystko Rembrandt uczyli mnie światła, które w malarstwie i rysunku stanowi jego głębię i duszę. Rubens ukazał mi boską właściwość talentu, która na tym polega, że forma rodzi się swobodnie i żywiołowo z łatwością, z jaką działają siły przyrody, Grottger i „Stach z Warty” (S. Szukalski - K.K.) opętali mnie rysunkiem, bez którego żaden kształt powstać nie może… Böcklin rozwinął we mnie żarliwe umiłowanie przyrody, fantastyki i tajemniczego nastroju”.
Talent oraz studia nad twórczością dawnych mistrzów uczyniły z Żechowskiego genialnego rysownika, a 37 ilustracji do „Motorów” Emila Zegadłowicza, wykonanych w ciągu niespełna pięciu miesięcy (1936/37), jak pisał Andrzej Banach „…dały mu naczelne miejsce wśród ilustratorów polskich”. Czy był tylko ilustratorem? Niesłychanie wrażliwy, głęboko przeżywał czytane poezje, powieści, rozprawy filozoficzne. Wyzwalały w nim one potrzebę utrwalania doznanych uczuć w formie rysunków, które nie były szkicami, lecz skończonymi dziełami. Pozostawił setki prac, będących osobistym widzeniem treści, zawartych w poezjach Słowackiego, Mickiewicza, Leśmiana, Zegadłowicza, Kasprowicza, powieściach Zegadłowicza i poznanych u niego, w Gorzeniu Leona Kruczkowskiego i Wandy Wasilewskiej, Jerzego Żuławskiego, E.A. Poego czy Fiodora Dostojewskiego.
Po latach pisał: „Żaden z pisarzy nie wprowadził takiego zamętu w mojej duszy. Pozostanie tajemnicą jego geniuszu, że tak bezwiednie i tak od razu stałem się ofiarą działania tej straszliwej lektury. Z wyjątkiem paru nowel i opowiadań niemal jednym tchem przeczytałem wszystko parokrotnie od początku do końca… Gdy teraz po latach wspominam działanie tych utworów, porównać je mogę do jakiegoś groźnego narkotyku, niemal zupełnie obezwładniającego wolę… Po okresie ekstazy nietzscheańskiej, radośnie drapieżnej, walczącej i pełnej mocy, osunąłem się nagle w ciemne zatęchłe piwniczne podziemie…”. Miał wtedy 21 lat.
„Koszmarnym snem” była dla niego lektura Dostojewskiego, ale też służba wojskowa i brutalna odpowiedź „Mistrza” Szukalskiego na list, będący podświadomym wołaniem o pomoc. Wiele powstałych w latach trzydziestych rysunków, w tym cykle: „Wojna” (1930-39), „Kryzysy” (1933-34), „Chora ziemia” (1939-42) to wizje z koszmarnych snów. Spotęgował je okres drugiej wojny światowej z całym jej okrucieństwem. W czasie okupacji stracił kilku bliskich.
Udręczony okrucieństwem wojny Żechowski wiele czyta oraz tworzy.
Kontynuuje między innymi rozpoczęty pod koniec lat dwudziestych cykl portretów wybitnych filozofów, pisarzy, malarzy i kompozytorów, a także liczne autoportrety oraz wspomnieniowy cykl „Moje dzieciństwo”. W czasie okupacji napisał także trzy eseje: „Dialog o wojnie”, „O wolnej woli” i „Chrystus i szatan”, z których po pożarze domu rodzinnego w Książu w 1953 roku ocalały jedynie fragmenty tego trzeciego. Jego osobistym rozrachunkiem z okrucieństwem wojny jest powstały w latach 1945-46 cykl „Wojna”, który po ponad dwudziestu latach wzbogacił zbiory Muzeum w Zabrzu i Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.
Od 1946 roku Stefan Żechowski wraz z młodą żoną Marianną stał się mieszkańcem Zabrza. W trudnym okresie powojennym, dzieląc z żoną biedę, wspomaga skromny budżet rodzinny kiepsko płatnymi „chałturami”. On - mistrz światłocienia, twórca wspaniałych cykli rysunkowych i portretów, „ilustrator koszmaru egzystencji, wyraziciel udręki istnienia w braterstwie z Dobrem i Złem” - maluje w konwencji socrealizmu portrety patronów zakładów pracy i szkół. A równocześnie kontynuuje pracę nad cyklem ilustracji do „Tęczy” Wandy Wasilewskiej. Od 1946 roku współpracował także z Ministerstwem Poczt i Telegrafów, projektując znaczki pocztowe, m.in. w seriach „Zabytki architektury”, „Rocznica obrony Poczty Polskiej w Gdańsku”, „Kultura polska”, „Świat pracy”, „Pomoc zimowa”. Przez całe życie szkicował też celne karykatury.
W latach pięćdziesiątych powstają ilustracje do „Dziadów”, „Świtezianki”, „Powrotu taty” Mickiewicza, „Na srebrnym globie” Żuławskiego, „Zmór” i „Wrzosów” Zegadłowicza oraz „Pawich Piór” Kruczkowskiego. Wierny kontynuator dziewiętnastowiecznych tradycji pracuje bez wytchnienia, lecz prawie nie wystawia i z ogromnego zbioru obrazów, powstałych w ciągu ponad 25 lat, nic nie sprzedaje. Jego twórczość to pamiętnik od chłopięcych marzeń do dojrzałych dramatów, rozczarowań i fascynacji - nie może się z nią rozstać. Znika na długi okres ze sceny artystycznej, żyje z dala od większości kolegów, obce mu są wszelkie „nowiny” plastyczne, po prostu nie interesują go. Od końca lat pięćdziesiątych w jego twórczości zaczyna dominować kobieta - symbol, afirmacja zmysłowości, jego muza, której zapowiedź pojawiła się w jego rysunkach już na początku lat trzydziestych. Reprodukowana, analizowana i opisywana wielokrotnie, przyczyniła się do rozsławienia jego twórczości poza granicami kraju. Sam przez lata podkreślał, że w kobiecie najbardziej interesuje go piękno kształtu, barwy i wyrazu, a w mężczyźnie przeraża brutalność i agresja. W plastycznym przekazie miłosnej ekstazy jakże bliski był poezji Leśmiana… Ulubionym, wielokrotnie portretowanym modelem jest jego żona, której rysy i kształty można odczytać w wielu jego pracach.
Artysta odchodzi od rysunku wykonanego z ogromną precyzją zwykłym szkolnym ołówkiem i czarną kredką, którymi uzyskiwał znakomite efekty. Zaczyna malować pastelami na kartonie, a sporadycznie farbami olejnymi. Na początku lat sześćdziesiątych zainteresował się jego twórczością Andrzej Banach, zbierający wówczas materiały do książki na temat polskiej sztuki erotycznej. Wydała ją jako 17 tom międzynarodowej biblioteki erotologii firma Jean Jacques Pauverta w Paryżu w 1966 r. A wcześniej, w marcu 1965 r. Andrzej i Ella Banachowie urządzili Żechowskiemu wystawę rysunków w Galerii „Libraire la Proue” w Brukseli. Wiele jego rysunków Banach zamieścił też w "Erotyźmie po polsku”. Zaś w wydanym w USA albumie pt. „Mistrzowie erotyki od XVII do XX wieku” reprodukcja erotyku Żechowskiego sąsiaduje z ryciną Salwadora Dali. Żechowski bliski był surrealistom…
W Polsce przypomniano sobie o tym artyście, a on po raz pierwszy od wielu lat zgodził się wyeksponować kilkanaście prac na wystawie ZPAP Grupy Zabrze, zorganizowanej w Muzeum w Zabrzu na przełomie września i października 1968.
Przez całe życie nadwrażliwy i niezwykle skromny, mający minimalne wymagania bytowe, był równocześnie artystą pełnym godności i poczucia wartości. Nie znosił gwaru i zgiełku, agresji i autoreklamy. Uważał, że jego dzieło broni się samo. Dlatego jego żona i wąskie grono przyjaciół zaakceptowali decyzję, która podjął w 1970 r. Postanowił dzielić swój czas na okres jesienno-zimowy, spędzany w Zabrzu i wiosenno-letni w Książu. Było to miejsce na ziemi, gdzie czuł się najlepiej. Tam mógł tworzyć z dala od wielkomiejskiego hałasu, wśród ukochanej przyrody.
W grudniu 1973 r. wyjechał na półroczne stypendium Fundacji Kościuszkowskiej do Nowego Jorku. Na przełomie lutego i marca 1974 r. czynna była w Galerii tej Fundacji wystawa rysunków Żechowskiego. W 1977 r. Ryszard Wójcik nakręcił film telewizyjny zatytułowany „Pustelnik”, a w 1981 r. wydano jego wspomnienia pt. „Na jawie”. W lecie 1983 r. odbyła się w BWA w Kielcach retrospektywna wystawa rysunków, z której artysta, chory od dwóch lat, smutny i zobojętniały, nie potrafił się już cieszyć. Odszedł 29 października 1984 r. w Książu Wielkim. Miał 72 lata. Na płycie nagrobnej wyryto jego słowa: „Śniłem własną sztukę”.
Krystyna Kaczko

  • ORGANIZATOR:

  • PATRONAT:

  •  

  • PARTNERZY:

  •